Obudziłam się w środku nocy i zaczęłam trząść łóżkiem Seliny. Znów TO usłyszałam. Szepty. One tak jakby chciały mi coś powiedzieć, ale się sprzeczały, więc nic nie było zrozumiałe.
-O matko! Znowu to?- powiedziała Selina, prędko wstając. Powiedziała to z przejęciem, nie lekceważeniem. Aha, byłam u niej bo nocowałam...u niej. Najlepsze było to, że w domu nikogo nikogo nie było.
-Tak, to było to, ale tym razem jedno słowo zrozumiałam.- odpowiedzałam.
-Jakie?
-,,wróć"
-..yy.. Spokojnie. Próbuj zasnąć.
-Ale się raczej nie stanie... nie zasnę.
- Dobra to pogadajmy--.
-Nie, nie! poczytam OK?
-No, dobra.
Tak bardzo chciałam poczytać, bo zaczęłam nową książkę: ,,Kornelia i jej Kłopoty". Była bardzo ciekawa, o zwykłej dziewczynie i jej dziwnym życiu.
Niestety, nawet jej nie otworzyłam i znowu coś zaczęło szepczeć.
-Selina!! Nie słyszysz tego?!
-Czego?
-Szeptów, rzecz jasna.
-Ja...nie. Wiesz co? Chodźmy na dół. Zrobimy sobie gorącej czekolady..
-Ehe
Było po jej głosie słychać, że nie tylko mnie pocieszała, ale i siebie.Sama się bała!
Kiedy schodziliśmy ze schodów, coś strasznego.
ZA nami skrzypiała podłoga. Nie tylko POD nami, ale i ZA nami. To nie było najstraszniejsze. Selina zemdlała! Szybko zbiegłam na dół po zimną wodę, żeby ją obudzić, ale to był błąd.
W kuchni, o lodówkę odbijał się czyjś cień. Chudy, kościsty cień.
1 comment:
Hi Evie! Um...what is it? Could you...write it in English?
Post a Comment